Michał na swoim profilu FB napisał „Płynęli, spacerowali i znowu płynęli” – tak właśnie wyglądał nasz zimowy spływ Bzurą. Jeszcze w sobotę rano nie było wielkich planów. Zastanawialiśmy się nad krótkim odcinkiem Wkry, jednak po zrobieniu małego rozeznania u właściciela największej wypożyczalni kajaków nad Bzurą, u Michała Ścigockiego postanowiliśmy udać się właśnie nad tą rzekę. W niedzielę 05.02.2017 roku przed godz. 11:00 zameldowaliśmy się na Moto Przystani w Plecewicach skąd przejechaliśmy do Kozłowa Biskupiego. Po rozpakowaniu sprzętu uzbrojeni w rzutki, liny, czekany i kotwicę ruszyliśmy na zimowy podbój Bzury.
Brzegi rzeki mocno oblodzone i pokryte świeżo przyprószonym białym puchem. Krajobraz zimowej Bzury mimo, że nie było słońca prezentował się bardzo malowniczo. Rzeka na początku płynęła całą swoją szerokością. Po oblodzonych drzewach na brzegu mogliśmy obserwować jak w ostatnich tygodniach kształtował się poziom wody w Bzurze. Tej niedzieli stan wody był dosyć niski, w nurcie co rusz pojawiały małe i większe głazy na które zwracaliśmy baczną uwagę. Szybki nurt pozwalał nam miejscami płynąć ponad 8 km/h. Na wystających ponad lustro wody kamieniach i kołkach dało się obserwować niesamowite lodowe rzeźby stworzone przez Matkę Naturę.
Trzy kilometry przed Sochaczewem natrafiliśmy na pierwszy mały zator lodowy, który został pokonany bez większych problemów i bez wysiadania z kajaków. Podobnie wyglądała sytuacja z drugim zatorem, z kolejny – trzecim mega zatorem już nie było tak słodko. Rzeka postanowiła schować się pod lodem, a nam nie pozostało nic innego jak ewakuować się na ląd. Tu przydał się nasz zimowy niezbędnik. Po wydostaniu się na pokrywę lodową zamarzniętej rzeki, Janek uzbrojony w dwa czekany dosyć szybko dotarł do brzegu, a ja tuż za nim. Po podaniu liny pozostałe kajaki z całą zawartością również zostały wyciągnięte na brzeg. Teraz nie pozostało nam nic innego, jak zamiast pracy rąk uruchomić pracę nóg. Brzegiem zamarzniętej Bzury, w podziwie i nie dowierzaniu obserwujących nas ludzi wędrowaliśmy ponad kilometr ciągnąc za sobą kajaki. Dopiero pod mostem w Sochaczewie zator odpuścił i mogliśmy dalej kontynuować nasz zimowy spływ Bzurą.
Odcinek z Sochaczewa do Plecewic był już spokojny. Po przyjęciu przez Bzurę wód z Utraty dał się wyczuć lekki smrodek czegoś w rodzaju proszka do prania. Płynąc dalej spotykaliśmy spacerujące brzegiem osoby, a w pewnym momencie nawet i dzieci bawiące się siekierkami tuż nad lustrem wody. Na spokojne zwrócenie im uwagi, że to niebezpieczne zostaliśmy obrzuceni lodem i pikantnym mięsem wydobywającym się z ich ust. Do Moto Przystani w Plecewicach dotarliśmy kilka minut po 14:00. Czekał tu już na nas Gospodarz z przygotowanym ogniskiem i odgrzaną gorącą zupą, którą w nocy z poświęceniem gotował dla całej naszej ekipy Robinson.
Ogromne podziękowania od całej naszej piątki za pomoc przy transporcie, za ognisko i za ciepłe przyjęcie należą się Właścicielowi Moto Przystani – Michałowi Ścigockiemu. Dla tych, którzy chcą poznawać uroki Bzury z kajaka nie tylko latem ale i również zimą: Moto Przystań Plecewice 78, 05-088 Brochów, tel. 503 721 850, 512 190 022, www.motoprzystan.pl.
W związku z tym, że dotarły do mnie już pierwsze uwagi dotyczące naszej „lekkomyślności” i „nieodpowiedzialności” informuję, że spacer przy drodze po której jeżdżą samochody, czy spacer po oblodzonym chodniku jest równie niebezpieczny co nasza wyprawa. Wszystkich malkontentów zapewniam, że nasz zimowy spływ Bzurą był odpowiednio przygotowany i przemyślany, w spływie brali udział kajakarze z dużym doświadczeniem odpowiednio ubrani i wyposażeni w niezbędny zimowy ekwipunek.
Jeżeli chcecie do nas dołączyć, wystarczy zadzwonić: 601 397 791 lub 500 775 999.
Jedyne co było lekkomyślne w przygotowaniu spływu to zabranie cienkich plastikowych miseczek na gorącą zupę 😉
Stara Babcia,
Wielki francuski filozof ery Oświecenia D.Diderot mawiał, że jedyna rzecz jakiej Tobie nie wybaczą ludzie to Twoje zalety.
To ludzie wilki, zazdrośnicy mogą twierdzić, ze spływy organizowane przez Was mogą być niebezpieczne.
Ja w każdym razie gdybym miał dziecko, to bym z Wami wysłał.
A kto to pisał ??
„Piotrek wiemy jaki jest, ale myślałem że Ty Andrzej jesteś bardziej odpowiedzialny….”
„Wydaje mi się że propagowanie spacerów po zamarzniętej Bzurze jest tylko trochę lepsze niż…”
„Bardzo jestem ciekaw jak uzasadnisz to, co widzieliśmy….”
„Napisz może, że to filmik był poglądowy – jak nie należy robić – a niewidzialne linki łączyły Was z asekurującym helikopterem…”
Mam świadomość, że Kolega kryjący się za „PF” lubi odrobinę przerysowane opisy. Mimo to chciałbym zwrócić uwagę, że „spacer po zamarzniętej Bzurze”odbywa się tak naprawdę po jej oblodzonym brzegu :p
No i najcięższy z nas, Piotrek, ciągnie dwa kajaki dla asekuracji 😉
Dla jasności:
tam gdzie przeszedł Piotr, stąpam śmiało…..
Zatem w najbliższą niedzielę rozumiem, że płyniesz z nami Wkrą z Bolęcina do Śniadówka.
Tam gdzie Piotr tam i ja.
Dodam, że nie tylko popłynę ale i pójdę….
Jak miło się czyta takie komentarze 😀
Jak miło znać ich prawdziwy sens 😛
„No i najcięższy z nas, Piotrek…”
ja tego nie napisałem
może i tak to wygląda, ale wg mnie to potwarz, oszczerstwo i kalumnia
Bardzo mi się podoba. Fajna sprawa na spędzenia czasu na świeżym powietrzu a nie przed telewizorem czy w markecie.
Pozdrawiam Tomasz