Pewnie zastanawiacie się co to za rzeka i gdzie ona płynie? Rzeka Sona jest lewobrzeżnym dopływem Wkry. Jej źródła biją w okolicach wsi Koziczyn na północ od Ciechanowa. Sona omija dużym zakolem Ciechanów z prawej strony, przepływa przez Gminę Sońsk, Nowe Miasto i uchodzi do Wkry w okolicach wsi Popielżyn-Zawady.
Wybierając się na weekendowe spływy kajakowe zawsze staramy się szukać czegoś nowego. Tak też było i tym razem.
Nie znając rzeki, postanowiliśmy nie ryzykować i wybraliśmy ostatni 10 kilometrowy odcinek od Nowego Miasta. Wystartowaliśmy kilkaset metrów za zaporą i tuż za progiem wodnym, który w przypadku naszych kajaków był nie do pokonania.
Jeszcze rzut okiem na Sonę z brzegu w kierunku tego co nas czeka. A czekało na nas wiele niespodzianek …
Już po kilku zakrętach pojawiły się zwalone drzewa i nieźle trzeba było się gimnastykować, by je ominąć.
W niektórych sytuacjach staraliśmy się używać piły i torować sobie drogę do przodu.
Po przepłynięciu 1,5 km natrafiliśmy na pozostałości po starym młynie i tu niestety musieliśmy przenosić kajaki po raz pierwszy. Przenoska prawym brzegiem jest dosyć krótka, wygodna i w miarę bezpieczna.
Dalszy odcinek Sony prezentuje się bardzo obiecująco. Na jedynkach można by było takie przeszkody z łatwością przejść, jednak na naszych dwójkach musieliśmy robić niezłe akrobacje.
Widoczna trawa na zdjęciach ukazuje nam jaki stan wody był tu wczesną wiosną. Rzeka Sona ma swój temperament, tuż po zimie nie mieści się w swoim korycie i zalewa pobliskie łąki oraz podtapia domostwa. Latem robi się wąskim strumykiem po którym nie sposób jest płynąć kajakiem.
Po przepłynięciu 3 km mijamy most drogowy łączący tutejsze miejscowości Miszewo Dębiny i Miszewo. Pod mostem widoczne są kołki drewniane, na które należy uważać.
Powalone drzewa coraz bardziej dają się nam we znaki. W niektórych sytuacjach udaje się przepłynąć, a w niektórych trzeba wejść do wody i przeciągać kajak.
W tym miejscu przypomniał mi się rezerwat „Las Warmiński” na Łynie, który pokonywaliśmy w bardzo podobny sposób.
I tak przeszkoda za przeszkodą, zwalone drzewo za zwalonym drzewem …
Jednak, żebyście nie pomyśleli, że cały czas się męczyliśmy… Oczywiście zdarzały się również i tak ładnie wyglądające miejsca brzegowe z dobrym dostępem do rzeki Sony.
Ten odcinek zrobił się bardzo malowniczy. Nurt rzeki spokojny, brzegi dosyć wysokie, porośnięte trawą sprawiają wrażenie małego wąwozu.
Po drodze, w wiosennych promieniach słonecznych mijamy stare, opuszczone budynki i kolejne stopnie wodne.
Na 5,5 km w miejscowości Grabie pojawiają się płyty betonowe ułożone na podporach tuż nad lustrem wody rzeki Sony, która zostaje przegrodzona w poprzek i czeka nas następna przenoska – tym razem bardzo łatwa.
Przy przeprawie przez most spotkaliśmy kilka miejscowych osób, które były zaskoczone naszym widokiem. „To po tej rzece można pływać kajakami ?” – bardzo się dziwili.
Za mostem krajobraz i rzeka zmieniają się o 180 stopni. Nad brzegiem pojawiają się ładne i zagospodarowane miejsca, a w nurcie widać liczne kamienie.
Nie brakuje również małych bystrzy i lokalnych mostków służących miejscowej ludności do przeprawy między jednym, a drugim brzegiem.
Za nami 6,5 km męczącego, a zarazem bardzo fascynującego spływu kajakowego rzeką Soną.
Przez dłuższą chwilę płyniemy spokojnie bez większych przeszkód. Staramy się jedynie uważać na kamienie, których w nurcie jest bardzo dużo.
Mijamy kolejne powalone drzewa, przeciskamy się przez wąskie przesmyki, walczymy z atakującym nas robactwem i płyniemy dalej.
Przed nami zator gigant – nie do przepłynięcia, nie do przejścia i nie do przepiłowania. W tym miejscu po raz kolejny musimy przenosić kajaki brzegiem pośród pokrzyw i chaszczy.
A tak to wyglądało z wysokiej skarpy: drzewo na drzewie, a wokoło ogromna ilość śmieci, pustych butelek, itp.
Za zatorem gigantem nie opłacało się wsiadać do kajaków, dlatego też jeszcze kilka metrów postanowiliśmy dalej przenieść kajaki.
A to już most drogowy w miejscowości Popielżyn Dolny – oznaka, że Wkra już nie daleko.
Jeszcze tylko kilka kamieni, dwa powalone drzewa, rozdarta burta w kajaku, jaskółki brzegówki i ….
… to byłby koniec 10 kilometrowego odcinka rzeki Sony. Po 4,5 godzinach wpływamy do Wkry, która zaskakuje szerokością (człowiek przyzwyczaił się do wąskiej rzeczki) i ilością kajakarzy, którzy tego ciepłego dnia wybrali się na wędrówkę kajakową.
W związku z tym, że spływ nasz postanowiliśmy zakończyć w miejscowości Borkowo, to jeszcze kilka kilometrów płyniemy Wkrą. Po drodze mijamy most kolejowy w miejscowości Kolonia Cieksyn i dziesiątki kajakarzy.
Po 17,5 kilometrach naszą wędrówkę kończymy na prawym brzegu za mostem drogowym w Borkowie.
Spływ rzeką Soną dostarczył nam ogromnych emocji. Nie spodziewaliśmy się tylu ciekawych atrakcji. Z całą pewnością szlak ten możemy polecić tylko zaawansowanym kajakarzom, którzy nie jedno przeżyli i nie z jednym sobie poradzili. Stanowczo odradzamy tą trasę osobom początkującym, bez doświadczenia.
19.05.2013 roku
Asia, Daria, Wojtek i Andrzej.
Rewelacja.Pokazaliscie,ile jest pięknych miejsc tylko na jednej rzece.
Gratuluję pomysłu.
Jutro mamy zamiar pokonać ten sam odcinek. Mam nadzieję, że pogoda dopisze. Dzięki za świetna relacje z waszej wycieczki. podzielę się doświadczeniami po powrocie.
Pozdrawiam Szymon
I jak Wam poszło ? Jestem bardzo ciekawy, jak teraz wygląda ten odcinek rzeki.
Siemanko! Odcinek kozacki, dużo zwałek, pięknych bystrzy i wymagających przeszkód, stan wody spokojnie pozwalał na spływ, w jednym miejscu trzeba bało nieść kajaki przez około 100m. Przepiękne miejsca, szkoda tylko że nie było jaskółek, ale za to towarzyszyły nam bobry, sorek, padnięta świnia i zdechły pies w korycie rzeki;) każdemu polecam dzikie, nieuregulowane rzeki. Do zobaczenia na wodzie.
Dzięki za fantastyczny opis szlaku! Dobra robota!
15 sierpnia 2016 spłynęliśmy z Miszewka – do Wkry w 4 h na dwójkach , poziomu wody jakieś 30 cm niższy niż na zdjęciach, nie było takiego zawału żeby trzeba było brzegiem przenosić, ale było wiele mniejszych że faktycznie kajaki po drzewach przeciągaliśmy, dużym utrudnieniem są liczne groble z kamieni pobudowane chyba przez właścicieli nabrzeżnych działek, ale jak nie ma grobli to jest płytko. Rzeczka piękna dużo ryb i ptactwa